środa, 25 czerwca 2014

Londyn

Jeszcze 5 miesięcy temu pisałam notkę w której pojawiła się informacja o moim wyjeździe do Anglii,a dziś jestem już osobą widzącą Londyn i jego atrakcję.Nie żałuje tych dni.Poznałam fajnych ludzi.Ponieważ jak wspominałam wcześniej jechałam z biurem podróży.Jechałam autokarem do Francji a z Francji do Anglii płynęłam promem.Droga zleciała mi bardzo szybko.Spaliśmy u rodzin nie w hotelu,nawet się z tego cieszę poznaliśmy nową rodzinę.Która wydaje się być bardzo sympatyczna.Była tam gromadka dzieci z których pamiętam tylko dwojga imiona chłopiec Danio 8 lat,dziewczynka Astor 10 lat.Dlaczego pamiętam ich?Ponieważ oni spędzali z nami większość czasu,muszę się troszkę przyznać,że imiona kojarzyłam sobie z firmą kosmetyczną i jogurtem.Ale bynajmniej będą długo w mojej pamięci.Oczywiście mam z nimi zdjęcie.Obowiązkowo.Powiem tylko tyle - chce jeszcze raz.



Droga do Londynu minęła mi tak samo szybko w obie strony.Myślałam,że będzie gorzej.W autokarze najlepsze były nocne pogaduchy na śpiącego.



Po wjeździe do Londynu i zobaczeniu właśnie tego znaku,już byłam zachwycona.Tam nawet dla mnie najmniejszy nie dostrzegalny szczegół był czymś nieziemskim.



Zachwycałam się tymi wszystkimi ulicami,którymi szliśmy.Mogłabym wejść do każdej kawiarni,dosłownie do każdego miejsca.




Miło było popatrzeć na tabliczki,w które miejsca zmierzaliśmy i sobie pomyśleć,że za 10 min będziemy widzieć to o czym tak marzyliśmy i widzieliśmy tylko w filmie czy w internecie.



W pierwszy dzień po przyjeździe poszliśmy do pierwszej atrakcji.Czyli do St Paul's.Była okazja wejść na sam szczyt.Jak widać na zdjęciu.Pan uprzedzał,że miał parę takich przypadków którzy cofali się ze strachu.Już tłumaczę dlaczego.Wejście było bo stromych schodach z kratkami,wiec wszystko było widać pod nogami jak wysoko się było.Ja oczywiście pomyślałam "ta jasne co tam przecież nie mam lęku wysokości".Ale to co tam było,w dodatku schody się trzęsły.Uprzedzam jeżeli kiedykolwiek będziecie w Londynie i będziecie mieć okazję wejść na tą atrakcje po prostu nie wchodźcie.



Jedne z głównych atrakcji to oczywiście budki.Miałam na nie szał dwa dni.Potem w następne dni idąc po Londynie nie robiły na mnie wielkiego wrażenia,po prostu stało się to czymś oczywistym.



Od razu zauważyłam,że Londyn jest bardzo zadbanym miastem.



Big Ben muszę przyznać,że trochę inaczej sobie go wyobrażałam,był taki niski.Nie zauważyłam go od razu.Dopiero gdy koleżanki mi powiedziały.Ale wywarł na mnie pozytywne emocje.



Czerwone piętrowe autobusy i piękna okolica właśnie tak będę wspominała mój wyjazd do Anglii.



Oczywiście co to za wycieczka bez odwiedzin w świecie M&M.Trzy piętrowy sklep z cukierkami od koloru do wyboru.Można było kupić prze różne gadżety.Zaczynające od piżam kończące na słuchawkach do telefonu.Było tam wesoło dzięki tym wszystkim kolorom.




Atrakcja z której widoki były świetne,można było zobaczyć Londyn w 180 stopniach.Dokładnie się przyjrzeć każdemu szczególe.




Ale tak czy tak najlepszą atrakcją było dla mnie Muzeum Figur Woskowych.Było to coś na co najbardziej czekałam.Po wejściu do muzeum tak popatrzyłam i myślę co się dzieje oni nas wkręcają.Wszystko tak wyglądało realistycznie jak byli by żywi.W dodatku była taka atmosfera jak na gali.Czerwony dywan,bar,robienie zdjęć,witanie przy wejściu.Czułam się tam ja w raju.(to jest tylko pare zdjęć,bo figur było naprawdę dużo)





Również byliśmy dwa razy w kinie 4D,byłam pierwszy raz.Nie miałam okazji zagościć w takim kinie prędzej.Za pierwszym razem trwało może do 5 minut.Pokazywało Londyn o każdej porze roku i różne miejsca.Gdy była zima to był sztuczny śnieg i zrobiło się zimno.W sylwester był fajerwerki.Następnie było jakieś przedszkole i pojawił się zapach gumy balonowej.Drugi raz to było w muzeum figur woskowych bo dodatkowo były tez ta inne atrakcje.



_________________________________________________________________

Dziękuję za przeczytanie tego co miałam wam "do powiedzenia".





poniedziałek, 23 czerwca 2014

Szkole mówimy żegnaj,a ja ponownie mówię witam.

Cześć Wszystkim.
Myślę,że już czas się zmobilizować w blogowaniu,czas się zmienić.Nie zaglądałam tu od półtora miesiąca-przesadziłam z odstępem czasu.Tyle u mnie się działo,że w końcu jak chciałam do Was napisać to rezygnowałam bo nie wiedziałam od czego mam zacząć.A wszystko zaczęło się od popsutego komputera.Potem były nocki u koleżanek,nowe zdjęcia,wyjazdy do Berlina,do Londynu,zakupy,rożne przeżycia,co działo się w szkole.Na prawdę nie miałam głowy.Czy może zacząć od początku czy może od razu napisać,że przepraszam Was nie chciałam i napiszę posta jak by nigdy nic.To nie dla mnie.Jeżeli już zdecydowałam się na bloga to powinnam go prowadzić z sercem i jakimkolwiek porządkiem.Mam nadzieję,że sytuacja się nie powtórzy.Co ja piszę ta sytuacja nie może sie powtórzyć.Oświadczam,że od dziś bede o Was dbała.Posty będą regularne iż za tydzień zaczynają się wakacje.A więc w kolejnej notce prawdopodobnie bedzie wszystko od początku mojej nieobecności.Czyli napiszę o Berlinie.




Macie ochotę poczytać o moim
pobycie w Londynie?